Lubię oglądać kino grozy, choć zwykle raczej nie odczuwam strachu, czasem tylko zaskoczenie (scena kłótni w aucie). Ale sceną, którą na pewno zapamiętam i która sprawiła, że przeszedł mi dreszcz po całym ciele, była ta z Theo w piwnicy (w domu tej dziewczynki, jej pacjentki). Ten "uśmiech" na suficie...Nie na moje nerwy.