Sztuczny, udaje wielkie dzieło. Ktoś napisał, że duże kino ze sztucznymi problemami. Brody gra
jakby na siłę, jest dosadny jakby grał Shakespear'a na deskach teatru, Hendricks absolutnie
bezpłciowa, Gay Harden - jak zawsze trzyma poziom.
Film udaje wielkie dzieło ale bardzo nieudolnie. A dlaczego? A już tłumaczę.
Jeżeli aktor nagle przestaje dostawać propozycje filmowe, sam coś wymyśla, produkuje
(wykłada kasę) film który ma pokazać jego grę aktorską, zazwyczaj jest trudny, nudny, ciemny,
mroczny itp. A naprawdę to kolejny film o niczym. Nudzą mnie powoli takie "dzieła", za dużo
takich widziałem przez ostatnie 15 lat.
Ja ci wyjaśnię dlaczego dałeś 4/10. Za dobrze w dupie masz i tyle.
PS. Twoja ocena ról aktorów jest zwyczajnie komiczna i wzbudza litość. :)
PS2. Skończyłem.
Przeczytałam Twój komentarz przed obejrzeniem filmu, ale stwierdziłam, że i tak go obejrzę, żeby wyrobić sobie opinię. Szczerze? Jak dla mnie film niesamowity... Nie zwykły wyciskacz łez, bo momentami (kiedy normalnie uroniłabym łezkę ;)) były sytuacje, które mogłyby do tego skłaniać, jednak moja reakcja mnie zdziwiła - byłam strasznie zamyślona. I dlatego ten film jest dla mnie niesamowity. Nawet jeśli uważasz, że gra aktorów była sztuczna, to nie sądzisz, że przesłanie filmu jest mimo wszystko warte obejrzenia? Jest wiele tego typu filmów, na każdego zadziała co innego, ale jeśli ten film miałby podziałać na choćby kilka osób, aby zastanowiły się nad życiem, nad tym czy zauważają drugiego człowieka, ze swoją historią, ze swoimi problemami, tragediami - to polecam go każdemu. Na mnie podziałał, być może jestem podatna na takie historie, ale nie każdy tego typu film mnie tak zaskakuje. Pozdrawiam.
A ja odpisze tak jak w innym poście. Każdy ambitny film lub z założenia ambitny porusza pewne problemy, ktore sa przerysowane po to, by widz mógł zagłebić sie w problem i ujrzeć jego sedno. To nie życie, to tylko film.
Film absolutnie nie opowiada o czymś zmyślonym. To wszystko dzieje się dookoła nas. Mówię o problemie nastolatków, którzy nie mają skąd czerpać przykładu. Mówię też o problemie dorosłych, którzy zajęci tym, co ich spotyka zapominają, że od nich zależy wychowanie przyszłego pokolenia, wspieranie ich i uczenie tego, czym jest życie. Zastanawiam się, co takiego sprawia, że nie wierzysz, że to trwa obok Ciebie? Fakt, film jest trudny, ale czy krzywdy i żale, które noszą w sobie ludzie są prostsze?
To co Ciebie nudzi, innych wzrusza.. Nie zadasz sobie pytania, dlaczego? Owszem, "Z odzysku" jest filmem nierównym na każdym poziomie (scenariuszowym, aktorskim, reżyserskim, itp.); te nierówności powodują, że nie mamy do czynienia z arcydziełem. Niemniej film jest dobry - podejmuje tematykę egzystencjalistyczną (bardzo rzadko dotykaną przez X Muzę), tyle że w szkolnym przebraniu. Sporo emocji także dostarcza. Czy to mało?