Może już był taki temat ale nie chce mi się szukać :P Mam do Was pytanie. Czy wy też uważacie, że śmierć Jean była bez sensu? Przecież mogła dostać remedium (chyba, że coś przegapiłam, to mnie oświećcie), nie musiała ginąć. Magneto dostał remedium, a właśnie on powinien zginąć. Eh.
Ciekawe jakby mogła dostać remendium. Przecież biedna kobieta, nie mogła zapanować nad swoimi siłami, była zbyt silna! Można w sumie powiedzieć, że jest wręcz najsilniejsza, i na pewno jej alter ego (czyli Dark Phoenix) nie pozwoliłoby na wstrzyknięcie jej tego badziewia, lekarstwa. ;)
Można było podejść razem z tym dzieckiem przy którym żadna moc nie działa - czyli jej też by przestała działać i wtedy podać jej remendium.
To raczej nic nie dalo, gdyz Magneto, ktory ma "4 poziom" dostal 4 strzykawki z remedium, a odzyskal moc. A przecież Jean byla njasilniejsza x-menka ze wszystkich. Z reszta, na pewno by skierowala w kazda inna strone te pociski z "lekarstwem". Poza tym, bylo wspomniane, ze Phoenix byl juz jako gen-x nie tylko w DNA Jean, ale tez w jej podswiadomosci. Prawdopodobnie tez dlatego nie zadzialalby.
Logan podchodził do niej, a ona go "niszczyła". Moim zdaniem gdyby trzymał w ręku remedium, to najprawdopodobniej zostałoby ono rozczłonkowane, razem z jego ubraniem.
Przecież w filmie strażnicy wycelowali w nią strzykawkami od tyłu, a ona je zniszczyła więc X-meni uznali, że to się nie uda.