SPOILERY...
...zastanawiałam się cały film co jeszcze złego się wydarzy... miałam w sobie takie niefajne napięcie, że jak zaraz nie przytrafi się głównemu bohaterowi coś dobrego to padne pod biurko... kiedy już osiągnęłam taki punkt, że niemal wyłączyłam film, to spojrzałam że zostało tylko 10 minut do jego końca, więc jakoś zdzierżyłam to i chwała Bogu że film dobrze się skończył, bo bym się chyba popłakała i zezłościła całkowicie. Wiem, że zycie nie jest różowe, że częściej zdarzają się przygnębiające rzeczy, a nic nie przychodzi samo z siebie tlyko trzeba sobie na to zapracować, ale w tym filmie było takie natężenie negatywnych sytuacji że miałam dość... zastanawiam się, czy nie lepiej by było gdyby główny bohater na czas tego szkolenia, zostawił syna matce... ona tam miała mieć pracę i zapewne blisko rodzinę, bo po znajomości miała tę pracę dostać od męża siostry czy coś nie pamiętam, moze wtedy dzieciak nie musiałby się tułać po leżakowniach dla bezdomnych... straszne to wszystko było ... główny bohater się parł i koniec, ale jak dla mnie powinien był spasowac dla dobra dzieciaka i oddać go matce przynajmniej na te pół roku szkolenia. Rzekłam. i pozdrawiam :D... jeszcze dodam ,ze nie wiem jak ocenic film przez to wszystko... -_-
nie mógł zostawić syna matce bo matka tak naprawdę nie umiałaby tym synem się zająć, bo wszystko robił ojciec, od samego początku. Dzieciakowi na pewno było miejscami trudno ale cały czas był z nim kochający ojciec który starał się zapewnić mu wszystko na miarę swoich możliwości. Myślę że taki rodzic jak Chris Gardner to prawdziwy skarb .
no fakt, że starał się bardzo żeby wyszli na prostą, bardzo podobał mi się moment na końcu jak już się dowiedział, że ma tę pracę i jak poleciał do synka do przedszkola i tak mocno go przytulił... sama mam maleńkie dziecko i dosłownie miałam ochotę je obudzić (bo był już wieczór) i je tak uścisnąć :) a że zostawił mnie ojciec dziecka to wiem, jak to jest kiedy najukochańszą osobą jest dziecko i to dla niego tylko i wyłącznie się żyje :)
Tak, on się zajmował dzieckiem - zaprowadzał je do przedszkola i odprowadzał. A wiesz czemu aż taki wysiłek w to wkładał? Bo ona zasuwała na cała trójkę na dwóch etatach, więc trudno żeby miała tyle czasu i sił dla dziecka, co facet urządzający sobie spacerki po mieście.
Niezauwazyłac czegoś-matka tak naprawde niechciała brać dziecka ze soba-ewidentnie zostawiła ich razem.Właśnie to jest strasznie smutne,ze własna matka zostawia ojcu dziecko i co mało kto pokazuje,ze czasami to ojciec bardziej kocha syna i dazy do jego szczęścia a dla matki jest problemem dziecko.Pozdrawiam.