Nie rozumiem tak wysokiej oceny filmu - czyżby każdy był zmanipulowany. W filmie motyw przewodni to American Dream - od zera do bohatera. Sam bohater zamiast iść do normalnej pracy woli opychać urządzenia wiedząc że nie schodzą. Obraz matki to chyba najgorszy jaki widziałem - porzuca wszystko dla kasy - nawet własnego syna. Bohater zatrudnia się jako dupowłaz i naciągacz w korporacji by na końcu zostać milionerem - oczywiście mu się udaje a tysiące innych odpada w "pogoni za szczęściem". Jedyna wartość wyciągnięta z filmu to optymizm bohatera i miłość do syna. A cała otoczka to propaganda jakich mało. Szkoda.