Ja Kocham upiora. Jak dla mnie najlepszy. Prawdziwie Kochający, który dostrzegł ją wcześniej niż przed tym jak zobaczył ją śpiewającą na scenie i wgl.... Kocham go za tajemniczość... :D
Takich tematów były tu dziesiątki, co więcej, przed chwilą wypowiedziałaś się w takim, którego tytuł sformułowany jest na identycznej zasadzie. Możesz więc wyjaśnić, po co zakładałaś kolejny?
napisałam ten temat , przed zajrzeniem dalej i go dodałam... a później nie mogłam go już skasować...
Kolejny temat - by po raz kolejny podkreślić tę kwestię - "Upiór jest najlepszy, a Krysiunia głupia" :D
Christine i Raoul znali się już wcześniej. -,- Dżizas. nie wymagam znajomości książki, ale w musicalu też o tym wspominają.
No ale wiesz, Raoul niegodny, nie dostrzegł Krysiuni w tłumie tancerek, wizytując bardzo przelotnie teatr. A powinien mieć tyle oczu co mucha!
wiem, że się znali... ale zanim dokonała wspaniałego występu to prawie nie zwracał na nią uwagi kiedy tańczyła wśród innych tancerek.
Mam rozumieć, że wicehrabia winien był rozpoznać w widzianej przelotem i kątem oka baletniczce pod ścianą, przyjaciółkę, którą widział ostatni raz, gdy była dzieckiem, a której raczej się w tym miejscu zobaczyć nie spodziewał? Musiałby do tego być Supermanem, bo dla normalnego człowieka takie coś jest niewykonalne.
I nie, on nie widział jej, gdy tańczyła, to Andre i Firmin podziwiali ten fragment próby. Raoul zjawił się później.
Ale przecież powinien wyczuć jej obecnoś!
Co za beznadziejny facet z tego Raoula. Wyznaje jej miłość, próbuje ją chronić, rusza na ratunek. Porządny facet by ją zostawił. Albo lepiej, mógłby ją porwać, tak jak cudowny Eryk, którego powinna wybrać.
Nie ujmując Gerardowi Butlerowi sądzę , że cały urok Upiora oddał całkowicie Lon Chaney ... Jego upiór dopiero był czarujący , życzliwy i opiekuńczy . Mówiąc poważnie , ja cały czas sądzę , że Krystyna nie cechowała się takim wyrachowaniem , jak sądzą niektórzy - spotkałam się z opinią , że wybrała tego , z kim mogła pokazać się w towarzystwie . Tylko że ja jakoś nie widzę wyciągania Eryka z lochu i zakładania z nim rodziny . Ani tego , żeby Krysia zamieszkała z nim w ,, piwnicy ". Moim zdaniem gdyby on ją naprawdę kochał , to pozwolił by jej odejść z Raoulem . Poza tym mi miłość kojarzy się z czymś dobrym . A Eryk przy swojej miłości do Krysi miotał nią , porywał , groził ,nie wyrzekł się też zabijania. No i załatwiał Krysi role w operze za pomocą szantaży.Podsumowując : moim zdaniem ani K.nie była zołzą , ani R.kluską .
No i Upiór na koniec POTO pozwolił Krysi odejść. I na tym się właśnie zasadzała jego przemiana, że Christine, kontakt z nią, w tym ten pierwszy fizyczny-pocałunek, obudził w nim empatię i sprawił, że Upiorny zrozumiał pewne rzeczy. Na przykład, że jeśli kocha Christine, powinien pozwolić jej odejść, bo z nim nigdy nie byłaby szczęśliwa.
No tak , masz rację , oczywiście , zaczynam już cierpieć na sklerozę . Faktycznie , pozwolił im odejść i zrozumiał , że by ją unieszczęśliwił . Zresztą z tego co pamiętam nawet w książce był taki wzruszony , bo nikt go wcześniej nie całował , nawet matka ... Może raczej powinnam była napisać , że było to okrutne z jego strony stawiać przed Christine wybór w postaci zostania jego żoną albo śmierci Raoula.
A wszyscy i tak wolą upiora. ;) Większość na pewno. Mnie Raoul po prostu wkurzał i w filmie i w książce - natrętny, uparciuch i mdławe wicehrabiątko kojarzące mi się z książętami z bajek Disneya, którzy zawsze działali mi na nerwy tymi "cnotami od góry do dołu".
Przede wszystkim i Raoul i Christine to jeszcze para dzieciaków. Eryk to przy nich staruszek. Christine boi się Eryka, ale pociąga ja też jego talent i dojrzałość. Raoul dopiero wkracza w dorosłość, osiąga dojrzałość. Eryk już to ma i wie jak z tego korzystać. W tamtych czasach, w normalnych okolicznościach były odpowiednim partnerem i przewodnikiem dla Christine. Należałoby też zadać sobie pytanie, czy fajnie byłoby związać się z mordercą i psychopatą? Bo, niestety, taki był Eryk, jakiego poznaliśmy. Owszem, został skrzywdzony przez naturę, przez ludzi. Ale był jaki był i postępował jak postępował. Raoul przynajmniej zapewniał jakieś bezpieczeństwo.
Myślę, że Christine, z powodu swoich przejść, takich jak śmierć ojca, osierocenie, w pewnym sensie też utrata przyjaciela z dzieciństwa jakim był Raoul, mimo iż była od Raoula młodsza, wykazywała większą dojrzałość i nie oszukujmy się, kręciła nim jak chciała: wyjazd do Perros, ciąganie go po strychach i dachach opery, byle dalej od podziemi, gdzie pracował Eryk, udawane zaręczyny. Po tych udawanych zaręczynach z Raoulem, Christine miała zostać z Erykiem, a Raoul miał wypłynąć na wyprawę polarną.
Raoul dojrzewa w trakcie tej historii. Nie wiemy, czy jest naprawdę zakochany, czy tylko tak mu się wydaje, bo został zmuszony walczyć o Christine z Erykiem. Czy jest nadęty? Chyba nie bardziej niż każdy ówczesny młody arystokrata. Mdławy? Na pewno omdlewający. Eryk jest mimo wszystko wyrazistszą postacią. W końcu to historia o nim.
Ale zastanawiając się, który, należy się zastanowić, oczywiście mając mniej niż 20 lat, bo w takim wieku była Christine: zakochany młody arystokrata, czy opętany miłością psychopata?
A wracając do wątku; wybrałabym Eryka. Nie chodzi mi o względy uczuciowe, a już na pewno nie o urodę Butlera, ale o postać. Postać Upiora, jego historia - całokształt - jest o wiele bardziej "soczysta", żywa, ma smak i zapach, jest wielowymiarowa, kontrowersyjna. Wspaniale wykreowany charakter. Raou,l i w książce i w musicalu jest mdły, pospolity, przewidywalny i "płaski". Christine, jak już wspomniał/a pani/pan powyżej, była młodziutka i miała na koncie kilka niemiłych doświadczeń, więc naturalnie wybrała to, co bezpieczne. Była, podejrzewam, nadal za mało dojrzała, zbyt prostolinijna, delikatna, by wybrać Eryka i "użerać" się z jego dwojakością. Ten związek skazany był na porażkę i, nawet gdyby nie Raoul, musiał się skończyć katastrofą; na wiele różnych sposobów. Eryk to oczywisty bohater bajroniczny, a tacy w literaturze nie mają zaznać "happy endu".
Mam wrażenie, że tutaj chodziło o wybór miedzy bezpieczeństwem i stabilizacją, jaką oferował Raoul i (nie oszukujmy się) jego majątek, który odziedziczył po bracie, a rozchwianym emocjonalnie, chociaż charyzmatycznym Erykiem. To byłoby jak życie na krawędzi.
Ja chyba nie wybrałabym żadnego: ani szaleńca, ani dzieciaka. Chociaż bardziej utożsamiam się z Erykiem: samotnym, nieakceptowanym, nierozumianym
A tak na marginesie. Ile osób zdaje sobie sprawę, że Eryk nie jest żadnym arystokratą, ani kimś szlachetnie urodzonym? Pochodził on z tzw. nizin społecznych. Był synem drobnego przedsiębiorcy budowlanego.
Czy jego magia nadal działa?
Ja ZDECYDOWANIE wolę Upióra. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. ;) Przyznam się, że uroniłam łezkę na koniec bo mi było go szkoda... Chciałbym do niego pójść i go pocieszyć, szybko by się pozbierał po tej Kristine. :D
Raul kochał Christine, ale upiór był lepszy. Poza tym lepiej śpiewał.
Nie rozumiem tylko po co ona przyszła mu oddać pierścionek. Byłam pewna ,że z nim zostanie.
Historia została napisana ponad 100 lat temu. Nie myślę, żeby autorzy musicalu mieli zakusy na drastyczne zmiany w fabule, mimo, że pozbawili głównego bohatera imienia.
Nie chodzi o to, że lepiej śpiewał... Chodzi o to, że Christine znała Raula już wcześniej, a Eryka po prostu się bała. A pierścionek oddała mu zapewne dlatego, żeby o niej pamiętał.
Najzabawniejsze jeśli chodzi o pierścionek jest to, że wydaje mi się, iż jest to ten sam pierścionek, który Christine dostała od Raoula, a który Eryk ukradł jej podczas maskarady. I później daje go jako coś od siebie? trochę to dziwne.
On jej nie zabrał naszyjnika, tylko łańcuszek na którym powiesiła pierścionek, żeby nikt go nie widział i nie wiedział o jej zaręczynach z Raoulem
Ja wolę upiora, bo jest bardziej tajemniczy i pociągający. Ogólnie lubię ekscentrycznych facetów.
Nie powiedziałabym, że seksowny, tylko taki mający w sobie 'coś', że przyćmiewa jego zdeformowanie.
Czy już dorosłaś i nabrałaś przekonania, że Upiór to nie jest najlepszy materiał na męża czy kochanka? Czy nadal uważasz, że fajnie spędzić życie w lochach, w towarzystwie agresywnego mordercy, który w dzieciństwie przeżył traumę i był bity pałką po głowie? Bo ja dorosłam i już wiem, że mimo wszystko fascynacja Upiorem kończy się na tym, że jest seksi fleksi, ale z daleka i kiedy śpiewa. A na co dzień nie miałabyś żadnego życia. Przeanalizowane, pierwszy raz UwO obejrzałam dobre 10 lat temu, wtedy zabiłabym za Eryka i jego miłość, a teraz, kiedy mam już 30 lat, wiem, że wybór tego gościa nie byłby szczęśliwy.
Co nie znaczy, że wybrałabym Raoula, nie przepadam za aż tak prostolinijnymi gośćmi w przyciasnych spodniach.