Wszystkie filmy przyrodnicze niezmiennie mnie fascynują i wzruszają. Odkrywanie planety dzięki takim ludziom jak Pan David Attenborough jest nie tylko przyjemną rozrywką ale także przede wszystkim źródłem informacji o tym do czego zmierza świat ludzi. Oprócz pięknych obrazów, uświadamiamy sobie jak kruchy jest ten otaczający nas świat natury. Człowiek to zachłanna zwierzę, które potrafi tylko brać w zamian nie dając nic od siebie. Eksploatowane ziemi, przyrody, natury skończy się dla nas tragiczne i to szybciej niż myślimy. Pan David mówi o tym że natura znajdzie sposób żeby się odbudować ale ludzkość niekoniecznie. To daje powinno dać do myślenia. Każdy powinien zobaczyć ten film ale nie każdy go zrozumie i nie każdy weźmie sobie do serca to co zostało w nim powiedziane. Niestety. Mam nadzieję że jednak ludzkość opamięta się za wczasu.
To "zawczasu" już prawdopodobnie minęło: zmiany klimatyczne są już podobno nieodwracalne, każde środowisko zostało zatrute plastikiem, wiele gatunków już wytępiliśmy i tępimy je coraz szybciej. Możemy jedynie minimalizować szkody. Wykończyć życie na Ziemi jest mało realne, nawet wojna atomowa nie zabije bakterii żyjących pod ziemią albo w głębinach. Pytanie powstaje - czy naprawdę chcemy wszystko zdewastować. Z podobnych filmów polecam "Czy czeka nas koniec?" - ogólny ale znacznie konkretniejszy niż "David Attenborough: Życie na naszej planecie", "Plastikowy ocean" - o konkretnym zagadnieniu, "Klątwa obfitości" - studium przypadku, "Ginący świat", ewentualnie "Terra", "Home - S.O.S. Ziemia!"- podobny poziom ogólności co tu dyskutowany.