Nie potrafię tańczyć. Mało tego - nie bardzo lubię oglądać tańczących. Ani balet, ani taniec towarzyski
jakoś nie poruszają we mnie żadnej struny. Jak sprawił to reżyser, że przez niemal dwie godziny
oglądałem tańczących ludzi?
Film bez dialogów ale treści więcej niż w niejednym przegadanym filmie.
Może i jest to filmowy eksperyment ale ogląda się to z przyjemnością, szczególnie osobom, które
znają przynajmniej te najważniejsze daty współczesnej historii. Część jest podkreślona za pomocą
muzyki (każdy chyba wie kto to Glenn Miller, Edith Piaf czy Elvis Presley), inne za pomocą
oszczędnych rekwizytów (II WŚ, 1962, 1968...).
Nawet bez zrozumienia wszystkich aluzji ciągle zostają ludzie i ich zachowania. Polecam.